czwartek, 1 stycznia 2009

"Gdy wigilia jest..."

Ostatnio przeniosłam się na bloxa. Czemu? Jest po prostu wygodniejszy. Niestety bardzo żałowałam mojej decyzji, więc postanowiłam, że zostanę. Jednak nie będzie fotek. Czemu? Bo jakoś tutaj wstawianie zdjęć jest jakieś długie, a ja mam ich dość sporo. A nie mogę poradzić sobie z czasem... Dlatego zapraszam na http://www.westikowa.blox.pl/ , ale tutaj te znajdziecie coś dla siebie.

24.12.2008 r.

To już nasze drugie wspólne święta. Czas ten tak szybko upłynął, że się nie obejrzałam, a tu znowu gwiazdka: wigilijne potrawy, choinka, kolędy, prezenty. No i oczywiście radość. Misia lubi Boże Narodzenie, bo właśnie wtedy jesteśmy wobec siebie tacy kochani, mili. Nigdy mi się jeszcze nie zdarzyło, żebym w czasie świąt podniosła na psinkę głos. Staram się dla niej być jak najlepsza i zawsze mi się to udaje. I tak samo jej.

Zapachy pysznych dań roznosiły się po pokoju. Miśka wącha ze smakiem i myślą, że dostanie choć troszkę z wigilijnego stołu. I się nie myli. Wujek już jej coś daje, a ona wesoło merda ogonkiem i je. Dostała już kawałek opłatka. Czy to głupota? Według mnie nie, bo sunia stała się dla mnie członkiem rodziny. Dlatego wypada się z nią podzielić i złożyć jej gorące życzenia. Ale ona i tak sobie nie życzy niczego innego jak spacerów, jedzonka, no i przede wszystkim miłości.

„Czas na prezenty!” – woła mama. Wszyscy są podekscytowani. Co dostaną? Czy znajdzie się w tym to ‘coś’ o czym marzyli? A Miśka sobie na to macha ogonem. W ogóle nie wie, że zaraz otrzyma jakiś podarunek. Lecz dostała…

… gumowe kiełbaski. Wreszcie! Pół roku temu dostała taką zabawkę i już nic z niej nie zostało, oprócz sznurka, na którym wisiały cztery kiełbaski. Mały rozbójnik z tej psinki, a tak je poszarpała, że dosłownie były do wyrzucenia. Ale zostały (tyle że trzy, bo jedna wyglądała tak marnie, że się nie nadawało ją przetrzymywać). Od czasu do czasu rzucałam jej je, ale to nie miało już sensu. Teraz, gdy dostała całkiem nowe, od razu zachęciła mnie do zabawy w przeciąganie. A wieczorem zasnęła koło nich z myślą, że ciągle ma je pod łapką.
A ja dostałam wiele psiego, w tym cztery książki: „Życie z Merlem”, „Wspaniała Gracie”, „Psi Rok” i „Dobry pies”.

O dwunastej Miśka nic do mnie nie powiedziała, a szkoda, bo wiele do powiedzenia pewnie miała. Ale zrobiłam jej kilka fotek z czapką Św. Mikołaja. Słodki z niej Misiołajek:D

Brak komentarzy: