Na podwórku było bardzo mokro. Zanim jeszcze wyszłam poza teren domu, już zaczęły dziać się niesamowite rzeczy. Na ogródku sąsiadki stał kundelek, który skomlał. Nigdy nie widziałam tam psa - tylko raz jakiegoś przybłąkanego jamnika. Ten jednak kogoś mi przypominał. Już skojarzyłam! Stał on kiedyś przy domku pana od suki - Dany -, która kiedyś pogryzła Misię. Wiem... Dana ma cieczkę. A to biedactwo już od trzech dni błąkało się po ulicach. Biedny kundelek. Przezywałam go zawsze Felkiem, ale nie wiem jakie jest jego prawdziwe imię. A teraz był u sąsiadki, bo z kolei ona ma koło siebie dom, w którym mieszka Dana. Wszystko jasne.
Ale teraz wróćmy do mnie i Misi. Wyszłyśmy i poszłyśmy do t.z.w. lasku - miejsca, które kulka najbardziej lubi. Załatwiła tam swoje potrzeby, a ja zaczęłam robić sesję zdjęciową. Niestety fotografie (jedna z nich u góry) mi nie wychodziły, sunia bardzo się kręciła. Byłam na nią zła i do dziś tego żałuję. Skąd miała wiedzieć, że akurat zażyczyłam sobie sesji?
Znów zobaczyłyśmy Felka. Uciekał teraz szybko do przodu. Kto wie, gdzie go świat prowadził. Nie zwrócił uwagę na moją diabliczkę, ale z nią przeciwnie. Pędziła za nim. Musiałam ją uspokajać. Wreszcie to zrobiła i ruszyłyśmy z miejsca. Nagle Misia zatrzymała się. Wiedziałam dlaczego - stałyśmy przy domu Fifka, psa, który jest naszym sąsiadem. Sunia się z nim przywitała, on też. Psiaki merdały do siebie wesoło ogonkami. Niestety to co było takie piękne, musiało się skończyć...
Jednak spotkanie szybko dobiegło końca. Chciałam iść dalej, ale nie tylko ja i Misia byłyśmy coraz bardziej mokre, ale i mój biedny aparat. Wróciłam się więc, bo na dziś było dosyć. Kilka razy zobaczyłyśmy jeszcze Felka, błąkającego się tu i tam. Kiedy wróciłam do domu stwierdziłam, że spacer w deszczu jest piękny.
1 komentarz:
Misia troszunię zmokła :D. Ale spacerek udany :). Pozdrawiamy, Aneta i Bajer.
Prześlij komentarz