środa, 12 listopada 2008

Wieluńskie notki; Dzień pierwszy (niedziela - 9 listopada)

Razem z Misią nie chodzimy tylko na piesze wędrówki, ale jeździmy też z całą bliską rodziną samochodem, do miejsc, gdzie będziemy często spacerować. We wrześniu odwiedziłyśmy Kraków, a ostatnio wyjechałyśmy do Wielunia - rodzinnego, (wydaje się, ale nie do końca to prawda) wiecznie słonecznego miasta mojej mamy.

Jeszcze przed wyjazdem, wyszłam z Misią na krótki spacer. Sunia jednak nie miała jakoś specjalnej ochoty, bo po załatwieniu swoich potrzeb szybko pognała do domu. Więc nie przeciągałam spaceru, podeszłam tylko do Fifka (bardzo zadowolonego), a potem wróciłam do domu. Ok. 13:05 wyjechaliśmy.


Jazda samochodem była dosyć nudna, więc w Bielanach Wrocławskich (po godzince jazdy), zrobiliśmy sobie przerwę. Rodzice poszli do sklepu, a ja i siostra stałyśmy z Misią. Kulka załatwiła swoje potrzeby fizologiczne, a potem napiła się wody z miski (na zdjęciu u dołu) i trochę pochodziła na trawce, bo wiedziała, jaka długa trasa autem ją czeka.



Po przyjeździe (dopiero wieczorem) siostra i ja wyszłyśmy jeszcze na spacer, a tak dokładniej dwa spacery.Pierwszy był krótki i robiłam sesję zdjęciową Misi. Jednak nie była to zwykła sesja - robiłam ją "Stylem Rozmazanym" (jak to wygląda, zobaczcie u dołu). Drugi był bardziej długi i nie brałam aparatu - nie chciałam suni przemęczać.



Zauważyłam w Misi dziwną, wieluńską zmianę - tutaj dostaje jeszcze większego szału. Biega po domu jeszcze szybciej, a muszę powiedzieć, że tam, biegając wokół stołu, przewróciła... lampę! Na szczęście była z plastiku. Sunia też strasznie długo bawiła się -sama- swoją kostką, podrzucając ją, łapiąc, gryząc.



Misia - zmęczona tą swoją zabawą.

Wieczorem sunia była strasznie zmęczona. Zasnęła więc sobie spokojnie, chcąc nabrać energii na następny dzień (na serio było w nim wiele spacerów). Najpierw spała główką na poduszczce, jednak potem powędrowała do kosza.


Tak spała sobie Misia:)

Brak komentarzy: